Angielski w 30 tygodni
JAK POWSTAŁA
Kiedyś prowadziłem tradycyjną szkołę językową: sześć języków obcych, ludzie podzieleni według poziomów, do każdego poziomu podręcznik, zajęcia w grupach. Dzieci, młodzież, dorośli. Klasyk. Od zawsze dbam o wysoką jakość usług, dlatego współpracowałem z dobranymi lektorami – świetnymi ludźmi, tworzyłem małe grupy, oferowałem dobre podręczniki. Wzorowałem się na kursach, w których sam kiedyś brałem udział, w Warszawie i w Wielkiej Brytanii. Wszystko szło bardzo dobrze. Jeden z lektorów poradził mi wtedy, żebym zrobił uprawnienia do nauki w szkołach państwowych, bo: “A może się przyda?” Miałem sporo czasu wolnego przed południem. Pomyślałem, że sprawdzę, jak teraz wygląda szkoła. Może pozwoli mi to oferować lepsze kursy? Zrobiłem więc uprawnienia i znalazłem ogłoszenie: szkoła podstawowa, praca na zastępstwo, rok.
Od dawna interesowałem się alternatywnymi formami edukacji i czułem potrzebę zmian, ale coś przeczuwać a w końcu czegoś doświadczyć, to ogromna różnica. Etat w szkole podstawowej mnie obudził. Zorientowałem się, że szkoła językowa nie oferuje niczego wyjątkowego, że wygrywałem ze szkołą państwową tylko dlatego, że mam małe grupy i że ludzie uczęszczają na moje zajęcia nie z obowiązku szkolnego, tylko że są zmotywowani poprzez postawę własnych rodziców, fakt posiadania rodziny zagranicą lub podróże. Kolejnym ważnym odkryciem pracy w podstawówce było to, że program szkoły językowej jest kalką szkoły państwowej, nauka jest przez to niepotrzebnie rozwleczona na wiele lat. Na angielski chodzi się równolegle z podstawówką, liceum i studiami. Dorosłym oferuje się praktycznie to samo. Po co tyle podręczników, tyle poziomów, tyle lat nauki? Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi?
Czekała mnie rewolucja, ale nie było wyjścia, bo nie chciałem być już dłużej tradycyjną szkołą językową. Napisałem własne materiały, skróciłem zajęcia do 25 minut i z sześciu języków obcych pozostawiłem tylko angielski. Bałem się oczywiście, że ludzie nie przyjdą, że nikt nie będzie chciał brać udziału w jakimś edukacyjnym wynalazku.
Moje obawy okazały się przesadzone. Zadziałało moje dotychczasowe dbanie o jakość usług oraz jakość relacji ze społecznością mojej szkoły. Zadziałało zaufanie. Może to był wynalazek edukacyjny, ale zaufano mi, że ten wynalazek to zaproszenie do czegoś lepszego. I to jest, powiem nieskromnie, ale jednocześnie obiektywnie, coś lepszego. Nie ma dawkowania wiedzy, nie ma ograniczenia dostępu do wiedzy ze względu na wiek, nie ma przywiązania ludzi do mnie poprzez rozwlekanie nauki w czasie, poprzez tworzenie wielu poziomów. Uważam, że dobry nauczyciel to taki, który jest potrzebny krótko. Uważam, że Twoim celem nie jest chodzenie na angielski. Więcej, Twoim celem nie jest sam angielski, tylko to, co angielski Ci umożliwi. Twój cel jest dalej. Moje przykłady są bardzo praktyczne, można powiedzieć: nie książkowe. Spotkania z tą metodą to uaktywnienie Ciebie bo: żeby mówić, trzeba mówić. Ja jestem tylko po to, aby coś zapisać, podpowiedzieć, przypomnieć i wyjaśnić. To Ty jesteś w centrum. Moim celem jest Twoja samodzielność. Moja metoda jest jak nić, na którą nawlekasz cały wzór. Sercem mojej metody jest określona przeze mnie kolejność, w jakiej poznajesz elementy języka angielskiego. Kolejne elementy pasują do siebie, wynikają jedne z drugich i prowadzą dalej. Dzięki mojej metodzie zauważasz powiązania między elementami języka angielskiego i możesz dostrzec całość. Dzięki mojej metodzie poznajesz angielski w 30 tygodni.
Paweł Mianowski, izziLingo